Autor Strony: Hubert Mrozek
|
|
|
Racing Santander - Real Madryt
2008.04.20 Primera División - 33. kolejka
Przed meczem z Racingiem Nieczęsto zdarza się nam przybywać do stolicy północnohiszpańskiej prowincji Kantabria, aby na Estadio El Sardinero walczyć o trzy punkty z piątym klubem Primera División, który na dodatek ma historyczną szansę zakończyć rozgrywki na miejscu gwarantującym eliminacje Ligi Mistrzów. O ile pierwszego dnia grudnia 2007 roku na Estadio Santiago Bernabéu gościliśmy ligowego średniaka, którego celem – jak co roku – było cokolwiek pomiędzy bezstresowym utrzymaniem się w Primera División a miejscem w górnej części tabeli, o tyle do Santander jedziemy zmierzyć się z zespołem, który przedsezonowe założenia wykonał z nawiązką, i to nie tylko w lidze, bo trzeba dodać jeszcze awans do półfinału Copa del Rey. Real Racing Club de Santander pod wodzą trenera Marcelino Garcíi to największa pozytywna niespodzianka sezonu (największą negatywną jest oczywiście postawa Valencii). Z kolei sytuacja Realu Madryt nie uległa radykalnej zmianie. Nadal prowadzimy w tabeli hiszpańskiej ekstraklasy i chociaż pozostajemy w małym kryzysie, nadal uciekamy innym pretendentom do mistrzostwa Hiszpanii. CHRAPanie w defensywie - Canna, Heinze, RAmos, Pepe To, jakim składem zagramy na El Sardinero, budzi wiele kontrowersji. Zaprawdę, trudno wyprorokować wyjściową jedenastkę. Są jednak przesłanki, które pozwolą nam chociaż w jakimś stopniu wnioskować, kto zagra od pierwszej minuty. Wygląda na to, że zagramy systemem 4-4-2. Zacznijmy od ataku: ten mają sformować Raúl i… Robinho. Początkowo, według „Marki", Schuster miał dać szansę Savioli ze względu na to, jak Argentyńczyk pracuje na treningach. Saviola ostatni raz zagrał w meczu jednej ósmej finału Pucharu Króla przeciwko Mallorce, ale ostatnią bramkę strzelił jeszcze wcześniej, bo dwudziestego trzeciego września w meczu z Realem Valladolid. Saviola miałby szansę te statystyki poprawić, lecz bardzo prawdopodobne, że el Conejo będzie w tym spotkaniu zmiennikiem. W pomocy także zmiany. A właściwie jedna, spowodowana absencją Gutiego. Hiszpan otrzymał o jedną żółtą kartkę za dużo, dlatego też nie będzie mógł zagrać, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że na jego miejsce wskoczy Diarra. Malijczyk także miał dłuższą przerwę od gry, ostatnie pełne dziewięćdziesiąt minut wybiegał w spotkaniu na El Riazor (piętnastego marca). Towarzyszyć mu będą Gago (w defensywie) oraz Robben i Sneijder (na skrzydłach). Schuster, pytany o formację defensywną na ten mecz, powiedział, iż być może skorzysta z kwartetu Ramos, Pepe, Cannavaro, Heinze. Wielce prawdopodobne, że nareszcie ujrzymy czterech obrońców podstawowego składu obok siebie. Długo przyszło nam czekać na ten moment, ale jesteśmy pewni, że nasza cierpliwość zostanie nagrodzona. Racing tymczasem, jak wspomnieliśmy we wstępie, zajmując rewelacyjne piąte miejsce, nie dość, że jest już prawie pewien awansu do Pucharu UEFA, to jeszcze ma całkiem realne szanse na awans do Champions League. W 32 meczach podopieczni Marcelino Garcíi zdobyli 53 punkty, wyprzedzając szóstą Sevillę o dwa, a siódmą Almeríę aż o osiem oczek. Atlético, które zajmuje czwarte miejsce w tabeli, ma zaś nad Los Racinguistas zaledwie punkcik przewagi. Snajper z Bużumbury, legenda z Santander Jeśli wkład piłkarza w sukces drużyny jest proporcjonalny do ilości minut spędzonych na murawie, to za nadzwyczaj udany sezon kibice Racingu powinni dziękować przede wszystkim Gonzalo Colsie, który zagrał w każdym meczu ligowym, z czego w aż 29 w podstawowym składzie, co dało mu łącznie 2558 minut gry. W piłce nożnej jednak najważniejsze są gole, nieważne, jak bardzo banalnie to brzmi, a 28-letni defensywny pomocnik strzelił ich zaledwie dwa. Więcej zdobył choćby niezwykle utalentowany Ezequiel Garay, który jest obrońcą. Najlepszym strzelcem Racingu jest zaś Mohammed Tchité, urodzony 31 stycznia 1984 roku w Bużumburze, stolicy maleńkiego (mniejszego niż województwo mazowieckie) afrykańskiego państewka Burundi. Tchité sprowadzony został z RSC Anderlecht, dla którego w trzydziestu meczach ligowych strzelił dwadzieścia goli, w sierpniu ubiegłego roku, by zastąpić sprzedanego do Valencii Nikolę Žigicia. Valencia wydała na Serba piętnaście milionów euro i obecnie broni się przed spadkiem, a Žigić w meczach ligowych potrafił pokonać tylko golkipera Saragossy, znanego nam zresztą Césara Sáncheza, zaś bogatszy o wzmiankowane miliony z Tchitém w składzie bije się o Ligę Mistrzów, zaś sam Mohammed zdobył w dwudziestu siedmiu siedem goli, w tym jedynego dla Racingu w zremisowanym meczu z Espanyolem, jedynego w ogóle w meczu z Deportivo i zwycięskiego (na osiem minut przed końcowym gwizdkiem) w rozgrywanym na Estadio Mestalla spotkaniu z Valencią w poprzedniej kolejce. Žigić oczywiście ani przez sekundę nie powąchał murawy. Drugim w kolejności strzelcem Racingu, z pięcioma golami na koncie, jest kolejny Hiszpan, 29-letni ofensywny pomocnik Jorge López Montaña, były piłkarz... Valencii, a jakże. Po cztery gole zdobyło trzech zawodników: Pedro Munitis, Argentyńczyk Aldo Duscher i nasz Euzebiusz Smolarek. Munitis jest doskonale znany kibicom Realu Madryt, bo w końcu jeszcze niedawno był jednym z naszych piłkarzy - w mistrzowskim sezonie 2000/2001 rozegrał 29 meczów ligowych, a rok później - kiedy wygrywaliśmy Puchar Mistrzów - 24 mecze. W następnym sezonie trafił na wypożyczenie do Racingu, a potem został piłkarzem Deportivo, skąd odszedł w 2006 roku właśnie do Santander, by tu, w klubie, do którego po raz pierwszy trafił jako osiemnastolatek, zakończyć karierę. Nie należy tego jednak w żadnym wypadku rozumieć jako wygrzewania się na słońcu i delektowania się stanem konta, nic z tych rzeczy. W ubiegłym sezonie 32-letni lewoskrzydłowy rozegrał 34 mecze i strzelił cztery gole, w bieżącym taki sam dorobek bramkowy uzyskał już w 26 spotkaniach, ale ważniejszy od goli jest wpływ, jaki wywiera na drużynę - jest jej mózgiem i dobrym duchem, uwielbianą przez kibiców z niespełna dwustutysięcznego portowego miasta żywą legendą Racingu, a jego zdjęcie ozdabia oficjalną stronę internetową klubu. Alvaro Pedro Duschera najlepiej kojarzą zapewne fani Davida Beckhama, który przez tego zawodnika, wówczas jeszcze grającego w Deportivo La Coruña, o mało co nie wypadł ze składu reprezentacji Anglii na Mistrzostwa Świata, a Ebi Smolarek... no cóż, o Smolarku regularnie piszą wszystkie polskie media sportowe i trudno się dziwić, bo syn Włodzimierza to jeden z bezwzględnie najważniejszych zawodników naszej reprezentacji. W klubie z El Sardinero Ebi czuje się dobrze, jest chwalony za zaangażowanie na treningach, ale walka o miejsce w wyjściowym składzie idzie mu ze zmiennym powodzeniem - co prawda dziewiętnaście razy pojawiał się na boisku jako członek pierwszej jedenastki, ale w ostatnich trzech meczach wchodził do gry dopiero po przerwie. Zainteresowanym opinią Ebiego na temat Tchitégo i meczu z Królewskimi polecamy dwa krótkie wywiady w Sport.pl: Smolarek: Po trzy punkty z Valencią i Realem oraz Ebi Smolarek: Wyjazd na kadrę mi zaszkodził, my zaś wróćmy do analizy kadry naszych niedzielnych rywali. Ze Smolarkiem na ławce Jest praktycznie pewne, iż duet napastników Racingu na mecz z Realem Madryt sformują Munitis i Tchité, zaś Jorge López zajmie miejsce na prawej pomocy. Lewe skrzydło zajmie Óscar Serrano (29 meczów, 3 gole), zaś w środku pomocy zagrają Duscher z Gonzalo Colsą. Podstawowym rezerwowym formacji ofensywnej w razie niekorzystnego dla gospodarzy przebiegu meczu będzie z pewnością Smolarek, ale trener Racingu ma w odwodzie jeszcze jednego napastnika. Jest nim Iván Bolado, urodzony w 1989 roku wychowanek Racingu, reprezentant Hiszpanii do lat 19, który w trzynastu meczach tego sezonu zdążył już strzelić dwa gole - Saragossie i Espanyolowi. O ile w przednich formacjach nie ma miejsca na dziwne decyzje (chyba że obecnością Smolarka), o tyle w obronie pan Marcelino García ma zagwozdkę z powodu wymuszonej absencji najważniejszego obrońcy - wspominanego już Garaya. Drugim stoperem według "Marki" będzie niewątpliwie César Navas, ale miejsce u jego boku równie dobrze może przypaść Oriolowi co José Moratónowi - na korzyść tego pierwszego przemawia większa liczba rozegranych meczów: dwadzieścia jeden. Na lewej obronie zagra Ayoze, na prawej Pablo Pinillos, zaś w bramce 28-letni Antonio Rodríguez Martínez znany powszechnie jako Toño. Słowo na niedzielę Racing Santander przestał już być ligowym średniakiem i choć daleko mu do mocarza, to jest to drużyna ambitna, mająca wszelkie podstawy, by być pewną swoich umiejętności. Właśnie ten fakt będzie ich najpotężniejszą bronią w walce z Realem Madryt, podobnie jak w zeszłym sezonie, niemal dokładnie rok temu, kiedy to wygrali z walczącymi o mistrzostwo Los Blancos 2:1 po dwóch golach Garaya z rzutów karnych. Po meczu pojawiały się negatywne komentarze pod adresem sędziego, ale to akurat kwestia w tym wypadku marginalna. Mistrzostwo Hiszpanii jest bardzo blisko, wręcz na wyciągnięcie ręki, ale wciąż nie jest nasze. Dlatego też im szybciej sobie je zapewnimy, tym lepiej dla nas i naszych nerwów. Lepiej więc, żebyśmy wrócili z Kantabrii z trzema punktami, bo forma Realu Madryt wciąż jest dość niepewna i wydaje się tylko czekać, aż trafi się okazja, by mogła nas opuścić. Sędzia Sędziował będzie pan Muñiz Fernández urodzony 18 maja 1970 roku w Anderlechcie (nie w Brukseli, w Anderlechcie właśnie). Gwiżdżący w La Liga od 2000 roku Asturyjczyk sędziował w tym sezonie piętnaście meczów, w tym między innymi nasz poprzedni z Racingiem, który wygraliśmy 3:1. Na liniach pomagać mu będą panowie José Manuel Fernández Miranda i Pedro Medina Hernández.
news pochodzi z strony Realmadrid.pl
Real Madrid.pl
© 2000, YourSite.com. All Rights Reserved Best viewed in 800 x 600 pixels
|
|